Sens chaosu.
Muszę przyznać, że dłuuuugo mnie nie było. Jeśli są tacy,
którzy tęsknili, przepraszam, a za tęsknotę, dziękuję. Pisanie nie powinno
wynikać z niczego, lecz piszący winien mieć coś do przekazania. Dlatego w dość
dużym chaosie, który ostatnio u mnie zapanował, nie znalazłam uporządkowanej
przestrzeni dla Słowa pisanego.
Chaos, podobno nie jest zresztą taki zły, bo jak wiemy to z
niego Bóg wyprowadził ład. Fizyka i astronomia powie nam jeszcze więcej, że
wszystko zaczęło się od chaosu i do chaosu zmierza. Dla wierzącego człowieka
może to brzmieć nieco dziwnie, lecz wbrew pozorom jest to dowód na istnienie
Boga. Przynajmniej w mojej skromnej opinii.
Fizyka powie, że na początku była rozproszona energia, z
której powstała każda materia, w tym nasze ciało. Każde ciało, dąży jednak do rozkładu,
czyli z punktu widzenia fizyki ponownego rozproszenia energii.
Już starzenie się, jest procesem powolnego tracenia tej
energii, obumierania neuroprzekaźników, i rozsypywania się.
Autorzy Księgi Rodzaju nie mogli o tym wiedzieć, żyli
przecież ok VIII w p.Ch? A jednak czytamy, w tej księdze, że Pan Bóg ulepił
człowieka i zwierzęta z „gleby”( Por. Rdz2,19). W Środę Popielcową słyszymy
natomiast: „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”.
Całe stworzenie, energia zostaje więc na krótki czas skupiona w ciało,
by po wtóre rozproszyć się. Wrócić do pierwotnego chaosu. Okazać się też może,
że chaos ten z Bożej perspektywy stanowi pięknie uporządkowaną całość, bo
przecież wszechświat, który powstał z rozproszonej energii, jest pięknie i
logicznie uporządkowany.
Po co te kosmologiczne wywody?
Tak sobie ostatnio myślę…życie dąży do swojego pra początku.
Cały wszechświat tam dąży…I w tej logice nawet zmartwychwstanie ciała, które
każdego z nas czeka wydaje się być naukowo logiczne. Bo przecież, skoro
wszystko co istnieje wywodzi się z chaosu i do niego wraca, musi być moment, w którym cały ten chaos przybierze formę. Jest Ktoś Kto widzi formę tego chaosu.
Wszechświat powstały z chaosu nie jest
chaotyczny, lecz uporządkowany. Wszystko więc zmierza do powtórnego
uporządkowania, do doskonałej formy bytu.
Św. Augutyn mówił, że
w umyśle człowieka pozostawiony jest ślad i odbicie podobieństwa do Boga,
nazywał to miejsce „Abditum mentis”. To podobieństwo tak bardzo nurtowało Paulę
Zofię Tajber, która uważała, że gdy człowiek, je odkryje w sobie, dostrzeże Bożą
iskrę we własnej duszy i zrozumie swoje odwieczne przeznaczenie. Tym przeznaczeniem
jest kosmicznie piękne podobieństwo do Boga. Bycie odbiciem Bożego Syna, życie
w Synu. To jest niebo. Wszyscy zaś w Chrystusie zmartwychwstaniemy. Być może
wstaniemy na wieki w Ciele Chrystusa, wszak jesteś tym czym się karmisz. Spożywając
Chrystusa, stajemy się Jego Ciałem.
Fot. "System Naczyń Połączonych", jesteśmy w Nim...
OdpowiedzUsuńUwertura Ducha, symfonia stworzenia, a my tutaj o teorii zawierzenia...
UsuńTen blask, to promieniowanie i to piękno malujące się na twarzy :)
"A gdy schodzili z góry (...) rozprawiali tylko między sobą..." (por. Mk 9,2-10)
Chyba zacznę wierzyć w skuteczność modlitwy myślnej..., tej związanej z tęsknotą.
OdpowiedzUsuń„Abditum mentis”: https://www.youtube.com/watch?v=K7kaw40pPYw
OdpowiedzUsuńW sumie to racja z tym chaosem ;)
OdpowiedzUsuńSensu chaosu możemy poszukać w spontaniczności, w zawieszeniu choćby na chwilę skrupulatnej samokontroli: "to wypada, tamtego nie rób, bo cię spotka kara"...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Jezus był spontaniczny, był na pewno nieszablonowy, dzięki Bogu :)
UsuńZnaczy że i we mnie niedługo wszystko wróci do porządku... Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń"święty bałagan, błogosławiony zamęt..." - myślę,że te określenia mogą nam pomóc w zrozumieniu fenomenu chaosu, który tylko z pozoru jest bez sensu. Tak naprawdę w jego wnętrzu może tlić się nadzieja, pracować wiara i płonąć miłość, te trzy..., które scala dopiero zaufanie, czyli zdanie się na dobrego Boga
OdpowiedzUsuńMyślę, ze prawo, porządek chroni człowieka przed nim samym, przed chaosem, z drugiej strony może go zamykać w "oblężonej twierdzy". Wiara (prawdziwa) pozwala wyjść poza struktury przetrwania, otworzyć się na nowość, na inność, na niespodziankę, która powoli wyłania się z chaosu i nabiera kształtów. Zawsze istnieli ludzie, którzy jakoś znają plany Boże, ale w swej pysze próbują je realizować "po swojemu", są jednak i tacy, którzy widzą Cel,(przerastający ich możliwości), a mimo to, a może właśnie dlatego pozwalają się prowadzić Najwyższemu.
OdpowiedzUsuń